Dziś na tapetę wrzucamy nic innego jak tusz Maybelline Colossal Volum Express Smoky Eyes. Dawno, dawno temu używałam jakiś innych z tej serii, później przeniosłam się na całkiem inną firmę a teraz postanowiłam powrócić i zobaczyć co się ciekawego zmieniło.
Nie zauważyłam jakiegoś przydymionego oka, nie mam pojęcia jak to miało działać.
Ma fajny, intensywny czarny kolor co zgadza się z obietnicami.
Zachowuje się znośnie przy makijażu dziennym, wtedy ładnie się trzyma i nic się nie dzieje. Schody zaczynają się wtedy kiedy chcecie gdzieś wyjść i nałożycie kilka warstw. Niestety tusz się osypie.
Szczoteczka nie jest jakaś nadzwyczajna, ja bardzo lubię takie grube, konkretne a ta jest zwykła.
W dodatku moich rzęs ta szczoteczka nie pogrubia. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Jednak muszę mu oddać to, że fajnie rozczesuje rzęsy.Wyglądają one za to bardzo naturalnie.
U mnie starczył na długo także jak najbardziej jest wydajny a przy tym nie ma tragedii z ceną (ja zapłaciłam 18 zł).
Ogólnie odnoszę wrażenie, że nie różni się zbytnio od colossala. Maybelline stworzyło tylko inną nazwę. Da się go przeżyć ale ma wiele tańszych i lepszych zamienników. Mimo wszystko sięgnę pewnie po niego nie raz, ponieważ do codziennego makijażu ładnie pasuje i lubię ten naturalny efekt.
Moja ocena: 7/10
Miałyście okazję już testować? Jak wrażenia?
Ja korzystałam bodajże z maybelline colossal volum 100% black, chociaż to było jakieś pół roku temu i nie pamiętam dokładnie. Ja nie narzekałam, moje rzęsy są bardzo słabe i krótkie, więc efekt był całkiem okej. Teraz praktycznie w ogóle tuszu nie używam, tylko eyelinera. Muszę poszukać dobrej odżywki do rzęs i może snów zacznę malować :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
louehx.blogspot.com